Każdy je je trochę inaczej, każdy zna ogólny przepis, ale co dom, to nieco inny smak. Ja osobiście, co może nietypowe, lubię, gdy placki są ledwie zarumienione, mięsiste i o wyraźnym smaku ziemniaków, a nie chipsów. Ja robię je tak:
Ścieram 5 dużych ziemniaków, do tego ścieram jedną dużą cebulę, a końcówkę kroję w drobną kostkę, bo mi wyczuwalna cebula nie przeszkadza.
odlewam nadmiar wody, czyli tyle, iel się da odlać bez uszczerbku dla ilości ciasta.
Ścieram jedną dużą marchewkę, dodaję dwa jajka, wegetę, sól i pieprz i wszystko mocno mieszam.
Placki nalewam filiżanką do kawy, ciasto, jeszcze zimne, zaraz po wylaniu na patelnię przygładzam dłonią, a potem czekam, aż zacznie pachnieć i staram się podważyć placek lekko z każdej strony, a ostatecznie go przesunąć po powierzchni patelni, by móc wkrótce go odwrócić.
Różnie to wychodzi, samo smażenie placków nie jest mega proste dla osoby niewidomej. Na dużej patelni robię zwykle 3 nieduże placki, by się ze sobą nie stykały.
Lubię jeść je same, z jogurtem naturalnym lub śmietaną.