Jednym, z charakterystycznych dla Belgii słodyczy są cuberdons.
To takie owocowe żelki zapiekane w piecu. Oryginalne są wytwarzane tylko w Gandawie, ale obecnie można je kupić wszędzie, a szczególnie na różnego rodzaju kiermaszach i w wesołych miasteczkach.
Mają bardzo niecodzienną konsystencję – z zewnątrz jest krucha skorupka, a w środku jakby nie do końca zastygnięta, gęsta galaretka, albo jakby gorący karmel, takie kremowe, bardzo słodkie coś.
Można je spotkać na każdym kroku i choć nie należą do tanich (woreczek za 5 lub 3 Euro), to trzeba je koniecznie spróbować.
Kształtem przypominają noski i tak nazywa się je w dialekcie. Dla mnie osobiście są za słodkie i ja nie powiedziałabym, że są owocowe, ale na pewno są charakterystyczne. Można tu też dostać syrop o smaku cuberdons, Belgowie polewają nim na przykład lody albo naleśniki. Moja koleżanka z Bośni zawsze ma mnóstwo zamówień na ten syrop.
2 replies on “Cuberdons – słodkie noski”
Wow, ciekawa słodkość. To tak jak marshmallow przypiekane nad ogniskiem: jedni kochają je, dla innych – chemiczny cukier. Ale super, że są takie niepodrabialne smaczki krajów i regionów.
Ja lubię pieczone marshmallow 😀