Dla tych, co lubią marchewkę i chcieliby trochę inaczej:
Marchew obrać, umyć, pokroić na niezbyt grube frytki.
Na patelni rozgrzać olej i rozpuścić masło,
wrzucić marchew,
chwilę smażyć (od czasu do czasu mieszając)pod przykryciem – na tyle długo, żeby marchew
była jeszcze lekko twardawa.
Posypać ulubioną przyprawą, ja np. uwielbiam wegetę,
dodać sosu chili tyle ile się lubi i smażyć jeszcze chwilę, aż marchewka zacznie się lekko
przypalać.
Jak dla mnie smakuje niesamowicie. Najbardziej mi pasuje do
ryżu i pseudochińszczyzny albo do kurczakakotleta mielonego albo z ziemniakami i pieczenią!
6 replies on “Marchewka smażona z chilly”
Mmm, brzmi smacznie. 🙂 Robiłam kiedyś zupę krem na bazie marchwi i mleka. Dla hecy – mocno doprawiona. Dobre to było.
A ja kiedyś we Francji spróbowałam surówkę z marchwi i czosnku i bardzo mnie ona zaskoczyła smakiem, który przypadł mi do gustu. Ale jak próbuję zrobić, to nie wychodzi mi taka sama.
A bo to tak jest, że sie czasem nie powtórzy smaków pięknej podróży. 🙂
Ja kiedyś słyszałam o marchewce, ale tej mini, z miodem i chilli. Muszę takiej spróbować.
A ja chciałabym spróbować tej, o której mówisz.
@Monika Mówiłam właśnie o tej z miodem, bo tak sama to średnio mi pasuje. 🙂