Categories
Ciekawostki

Piwo, piwo, piwo!

Nigdy nie byłam zdeklarowanym piwoszem, a jednak muszę przyznać, że spożywanie tego trunku tutaj, to
nie kończąca się przygoda, której ciągle daję się skusić od czasu do czasu, a szczególnie
kiedy przyjeżdżają goście i aż nie można się oprzeć przemożnej chęci pochwalenia się tym, co ten kraj
w materii piwa oferuje, a nie mało, bo aż ponad 500 gatunków.

Nigdy nie byłam zdeklarowanym piwoszem, a jednak muszę przyznać, że spożywanie tego trunku tutaj, to
nie kończąca się przygoda, której ciągle daję się skusić od czasu do czasu, a szczególnie
kiedy przyjeżdżają goście i aż nie można się oprzeć przemożnej chęci pochwalenia się tym, co ten kraj
w materii piwa oferuje, a nie mało, bo aż ponad 500 gatunków.

Piwo

Na tle krajów słynących z produkcji piwa
moim zdaniem Belgia wyróżnia się najbardziej. Nigdzie indziej nie dostaniemy tylu lokalnych odmian otrzymywanych przy wykorzystaniu tradycyjnych technik.
Belgijskie piwa są mocne, bo dostaniemy nawet takie, w których zawartość alkoholu osiąga kilkanaście procent, ale nawet te mają często
ciekawy owocowy posmak.
Do najsłynniejszych browarów należą tu Stella Artois, Chimay, Duval, Leffe czy Orval.
Koniecznie trzeba zajrzeć do jednego z pięknych secesyjnych pubów w Brukseli czy Antwerpii.

Na uwagę zasługuje lambic, który powstaje w wyniku fermentacji spontanicznej, ze słodu jęczmiennego z dodatkiem pszenicy. To najstarsza znana metoda:
fermentacja spontaniczna ma miejsce na otwartym powietrzu, po zetknięciu płynu z dzikimi drożdżami w powietrzu.
Lambic może dojrzewać do pięciu lat w beczkach, które wcześniej służyły do przechowywania wina.
Jedną z odmian lambica jest nazywane brukselskim szampanem gueze. Faktycznie, w smaku przypomina szampan!
Ten rodzaj powstaje przez zmieszanie kilku roczników lambica i ponownej fermentacji w butelkach typu szampańskiego.
Są również lambiki owocowe, a wśród nich znakomity kriek z dodatkiem wyciągu z wiśni. Owocowa nuta jest tu głęboka i naprawdę piwo z butelki nie  umywa się do tego z kija.

Do ciekawostek należy fakt, że belgijskie piwa spopularyzował Michael jackson. Nie, nie, nie zaśpiewał
o nich. Szczerze mówiąc, to nawet nie chodzi o tego piosenkarza,
ale o brytyjskiego dziennikarza i pisarza, który przyjechał do Belgii w latach 90. i odwiedził wszystkie browary w tym kraju.
Był ekspertem w dziedzinie degustacji piwa i choć tradycja jego warzenia sięga w Belgii średniowiecza, to właśnie dzięki Jacksonowi belgijskie piwa stały się tak znane
Jackson swoje przygody z belgijskim piwem przelał na papier, publikując wiele artykułów i książek.
Nakręcił też programy telewizyjne na ten temat.
Dzięki temu rozsławił belgijskie browarnictwo w anglosaskim świecie – w Wielkiej Brytanii, Irlandii, USA i Kanadzie.

Tradycji belgijskiego piwa należy szukać też w religii.
"Piwa klasztorne były warzone już na początku średniowiecza przez mnichów, którzy doskonalili technologie i produkowali coraz lepsze piwo. Nie wszystkie z tych opactw przetrwały, część uległa zniszczeniu, a na ich gruzach powstawały nowe, które starały się również na nowo rozpocząć warzenie piwa.
Tradycja i receptury pozostały. Dziś mamy 25 piw klasztornych, jednak większość z nich nie jest już produkowana w klasztorach" – mówi ekspert.
Znacznie krótsza jest historia słynnych piw trapistów.
"W okresie rewolucji francuskiej trapiści musieli opuścić swój klasztor La Trappe w Normandii. Uciekli do Belgii, chcieli dostać się statkiem z Antwerpii do prowincji Quebec w Kanadzie, by tam rozpocząć nowe życie.
Na szczęście dla Belgii statek nigdy nie przypłynął, a biskup Antwerpii zaoferował trapistom ziemie 20 km od miasta.
Tak powstało opactwo Westmalle i tam narodziło się piwo trapistów".
Obecnie produkowane jest w sześciu opactwach: trzech w regionie flamandzkim – wspomnianym Westmalle, Westvleteren i Achel – oraz trzech w walońskim – Chimay, Orval i Rochefort. I do dziś warzeniem zajmują się mnisi.
Trapiści warzą piwo w niewielkich ilościach, zgodnie z zasadą, że nie może to być opactwo w browarze, ale browar w opactwie. (Ogólnie
trudno znaleźć tu 0,5 litrowe piwo, a w kuflach w barach również podaje się piwo w nałych szklankach/kuflach).
Ich piwo jest mocne (średnio 6-7 proc. zawartości alkoholu) o charakterystycznym, bardzo intensywnym smaku.
Oczywiście produkowane jest w różnych odmianach, które różnią się aromatem i wymykają klasycznym podziałom gatunkowym piw. Jest też stosunkowo drogie.
Belgia to także bardzo lubiany przeze mnie, nazywany piwem kobiet biały, pszeniczny Hoegaarden, i wiśniowy Kriek, 8,5-procentowy Duvel z browaru Moortgat, którym
często delektuję się z moimi znajomymi, lekki pils Maes, czy jasny, złocisty Ciney.
Wyjątkowe są również nazwy mniej popularnych piw – Mort Subite ("nagła śmierć"), Stropken ("stryczek"), czy Verboden Vrucht ("zakazany owoc").

Co mnie tutaj również urzekło to fakt, że każde piwo w pubie ma sobie tylko przypisany rodzaj szkła,
a barmani przechodzą z tego specjalne szkolenia, gdyż na kuflach nie ma lub nie musi być żadnego napisu, a mimo to nie
można podawać piwa, jak popadnie.
można podawać piwa, jak popadnie.
Belgia to także bardzo lubiany przeze mnie, nazywany piwem kobiet biały, pszeniczny Hoegaarden, i wiśniowy Kriek, 8,5-procentowy Duvel z browaru Moortgat, którym

7 replies on “Piwo, piwo, piwo!”

No, a w Hiszpani z kolei tak jest z winem. Jest taka restauracja, gdzie pije się wino, z takich jakby czajniczków. I dostaje się orzeszki. A skorupki z tych orzeszków ziemnych, rzuca się na podłoge. Tak więc bardzo ciekawie. 😀

Bardzo interesujący artykuł. Nie jestem wielbicielką piwa, ale Duvala, wypitego w klubie showdowna w Antwerpii wspominam z przyjemnością do dziś. 😉

Musimy koniecznie to powtórzyć. Skoro tak dobrze szło Ci za pierwszym razem, to teraz ich wszystkich… ups… nas wszystkich porozwalasz.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink